poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 7

Andy Biersack

Usłyszałem, jak Jinxx mnie woła, więc wyszedłem z pokoju sprawdzić, o co mu chodzi. Nadal nie miałem humoru i było to po mnie widać. Gdy zamknąłem drzwi i popatrzyłem w stronę wejścia, stał tam Jeremy z jakąś dziewczyną, nie wiem, może o rok młodszą ode mnie? Po jej minie widać było, że nie jest zadowolona z przyjazdu tutaj. Wpatrywała się w moją koszulkę, chyba lubi Metallicę. No cóż, nie będę tak stał bezczynnie, więc zapytałem:
-Coś się stało?-Dziewczyna tylko dziwnie na mnie spojrzała, a Jinxx przeszedł od razu do rzeczy.
-To jest Juliet-wskazał na długowłosą-A to Andy-Tym razem na mnie.
-Miło mi Cię poznać-podałem jej rękę, lecz ona tylko prychnęła i założyła ręce na piersi.
Ferguson tylko spojrzał na nią wzrokiem 'zabiję Cię' i zwrócił się do mnie.
 -Więc jak wiesz-mężczyzna wyciągnął telefon z kieszeni-Za równe 2 godziny masz spotkanie z wytwórnią. Wokalem zajmujesz się ty, a ja razem z Jake'em będę grał na gitarze. Potrzebujemy jeszcze kogoś do perkusji i chórków, a ona prezentuje się idealnie-Uśmiechnął się i czekał na moją zgodę.
-A co ja mam do tego?-zapytałem obojętnie-Niech gra, ale nie potrzebujemy chórków.
-Przepraszam, a czy ktoś zapytał się mnie?!-Dotąd siedząca cicho Juliet wstała i wrogo zmierzyła wzrokiem naszą dwójkę-Myślisz Jeremy, że będziesz decydować za mnie?! to się grubo mylisz. Nie jestem już taką małą i głupią dziewczynką, jaką byłam kiedyś. Wtedy mogłeś mnie wykorzystywać, ale teraz już się nie dam!
Jak to ją wykorzystywał? To kim ona dla niego była? 
-Spokojnie, siostra-Uspokajał ją. Ha! czyli to jego siostra. Dziwne, bo w ogóle nie są podobni-Myślałem, że się ucieszysz.
-A to niby dlaczego?!-Już warczała ze złości.
-A może dlatego, że w tym samym studiu nagrywa Metallica-Ferguson tylko się uśmiechnął, a z twarzy dziewczyny w momencie zeszła złość.
-I będę mogła ich zobaczyć na żywo?!-Podniecona tą wiadomością czekała na znak od brata, a ten kiwnął głową-Dawaj nuty!-skierowała się do mnie.
-A może tak proszę?-uśmiechnąłem się lekko-Dobra, chodź za mną.
Zrobiła tak, jak powiedziałem. Juliet aż podskakiwała ze szczęścia i nadal miała banana na ryju. Gdy dotarliśmy, z grzeczności otworzyłem drzwi i wpuściłem ją od środka. Bez słowa oboje usiedliśmy na łóżku. Sięgnąłem jeszcze tylko po tekst piosenki i dałem jej do rąk. 
-I jak? Dałabyś radę?-spytałem by się upewnić, ponieważ rozpisane było wszystko na gitarę, a ona gra na perkusji.
-Tak, dość łatwe-spojrzała na mnie-gram również na elektryku, także nie ma problemu.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Dziewczyna rozglądała się po pokoju, a ja wpatrywałem się w dywan. Hmm, chyba nie znajdziemy tematu do rozmowy. W tej chwili do głowy przyszedł mi pewien pomysł, by przełamać pierwsze lody.
 -Od kiedy słuchasz Metallicy?-Chyba zadziałało. Od razu uśmiechnięta odwróciła się od mnie.
-Tak właściwie, od małego. Mój tata bardzo lubi rock, metal, post-hardcore itp. Zawsze mi puszczał "Nothing Else Matters" gdy kładłam się spać. Nie potrafiłam inaczej usnąć. Ale to było, jak byłam już trochę starsza. Pokazywał mi jeszcze inne zespoły, m in AC/DC, ale nie podobało mi się tak bardzo jak właśnie Metallica-zatrzymała się chwilę-I do tej pory ich kocham. 
-A jaka jest twoja ulubiona piosenka?


Rozmawialiśmy jeszcze tak długo, nawet nie zauważyliśmy, kiedy minęły te 2 godziny. Równo o 12:00 do pokoju wpadli jak burza Jake i Jinxx, najpierw przepraszając za wtargnięcie, a potem wyrzucając nas z pokoju. Kazali się ubrać i szybko wyjść z mieszkania na pole. W szybkim tempie wykonaliśmy te czynności, następnie wsiedliśmy do auta. Pitts, ponieważ on prowadził, odpalił samochód i ruszyliśmy w drogę. Mijaliśmy dużo sklepów, budynków mieszkalnych i drzew. Słońce bardzo mocno świeciło, więc zacząłem żałować, że ubrałem długie, w dodatku czarne spodnie. 
W końcu dojechaliśmy. Budynek był ogromny. W jasnych kolorach z ogromną ilością okien. Wokół niego rosły palmy. Podobno nazywał się 'Universal Records' z tego, co mówił Jake.

(Lepszego zdj nie miałam, przepraszam xd)

Weszliśmy głównym wejściem. Nikt nic nie mówił, więc ja też milczałem. Strasznie podobał mi się wystrój tego studia nagraniowego, zabierał wdech w piersiach. Pospiesznie weszliśmy do windy, która zabrała nas na drugie piętro. Wysiedliśmy z niej, a następnie skierowaliśmy się do czwartych drzwi po prawo. Znaczy, Jeremy nas prowadził, bo ja razem z Juliet byliśmy zieloni, jeśli chodzi o plan budynku. Nasz przewodnik zapukał, po czym weszliśmy całą czwórką do pomieszczenia. Przywitaliśmy się z ekipą, a ta kazała się nam pośpieszyć. Jake i Jinxx wyciągnęli swoje gitary, a Juliet zajęła miejsce przy perkusji. Ponieważ nie umiała na pamięć piosenki, jako jedyna miała kartkę. Wziąłem mikrofon do ręki, która cały czas mi się trzęsła. Próbowałem nie pokazywać tego, że chyba zaraz zemdleje ze stresu. Gdy wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna kazał nam zaczynać, tak też zrobiliśmy.

Alone at last, we can sin and fight. And I've lost all faith in this blurring light,
Stay right here we can change our plight.
Storming through this despite what's right.

One final fight, for this tonight.
Woah...
With knives and pens we made our plight.

Lay your heart down the end's in sight.
Conscience begs for you to do what's right.
Everyday it's still the same dull knife,
Stab it through and justify your pride.

One final fight, for this tonight.
Woah...
With knives and pens we made our plight.
Woah...
Well I can't go on without your love, you lost, you never held on.
We tried our best... Turn out the light,
Turn out the light.

One final fight, for this tonight.
Woah...
With knives and pens we made our plight.
Woah...
Well I can't go on without your love, you lost, you never held on.
We tried our best... Turn out the light,
Turn out the light. 
 W połowie utworu ktoś wszedł do pomieszczenia, jednak nikt sobie z tego nic nie robił. Gdy skończyliśmy, wszyscy milczeli. Zapatrzeni byli w mężczyznę w garniturze z okularami przeciwsłonecznymi na czubku głowy. Wziął oddech i po chwili przemówił:
-Skrzywdził Cię ktoś, dziecko?-popatrzył na mnie z drwiną.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, chyba spalę się ze wstydu...
-No chyba tak-cały czas patrzył na mnie jak na idiotę-Nie chyba, tylko na pewno! Tekst jest masakryczny, linia melodyczna jak wyciągnięta z dupy psa!-zaczął wyliczać-A twój wokal? Dziecko, idź do przedszkola, może Ci tam pomogą! A ty, Jacob'ie-zwrócił się do niego-Jeszcze raz przyprowadzisz mi taki koszmar, to pożegnasz się z szansą na karierę.
-Co Pan sobie myśli?!-Nie wytrzymałem-Że zacznę płakać, po tym, co Pan powiedział?! Nie, nie zacznę. Dałeś mi nadzieję, że będę mógł coś osiągnąć. Nie dam się tak traktować! Ta piosenka to dzieło mojego życia! Włożyliśmy tak dużo czasu, by było perfekcyjnie, a ty jeszcze krytykujesz! Może Ci się chamie nie podobać, lecz nie należy od razu mnie obrażać! Do przedszkola to raczej powinieneś iść TY i tylko TY. Jeśli jeszcze raz usłyszę skargę na mnie i na utwór, to będzie z Tobą źle-Nie miałem zamiaru mówić później na niego 'Pan'. Gdy skończyłem się wycierać, zamknąłem za sobą hukiem drzwi i pobiegłem do windy. 
Już ją zamykałem, gdy w ostatnim momencie wleciała Juliet.
-Jak się czujesz?-zapytała i usiadła obok mnie, na podłodze-Teraz Jer i Jake mają kazanie, jakie to niewychowane dzieci przyprowadzają...
-Ale co miałem zrobić?! Pozwolić się tak traktować?!-wstałem i wcisnąłem guzik windy, by pojechała na parter-Nie moja wina, że tak ostro reaguję na krytykę. 
-Ja na twoim miejscu zrobiłabym tak samo-uśmiechnęła się-też mam ciężki charakter, no, ale żyję. Nienawidzę krytyki.
-Coś nas łączy-wyszliśmy i poszliśmy na parking-No, zajebiście. Zapomnieliśmy, że żeby stąd pojechać potrzebne nam kluczyki i... Jake.
-Trudno, poczekamy-odezwała się i usiadła na ławce przed wejściem. Zrobiłem to samo.

Jake Pitts 


Po krótkiej pogawędce z szefuńciem udaliśmy się na parking. Chłopak sam zaprzepaścił sobie szansę na wybicie się. Jednak nie należy go też tak obwiniać. Rozumiem to, że się wkurzył, lecz mógł siedzieć cicho...
Szliśmy z Jinxxem do samochodu, gdy usłyszeliśmy wołanie Juliet i Andy'ego, którzy biegli ku nam. Dziwne, że ich nie zauważyliśmy. 
-Zapomnieliście o nas?-spytała nastolatka-przecież przechodziliście dokładnie obok nas.
-Do środka-warknął Jinxx. Nic dziwnego nie było w jego zachowaniu, źle znosi krytykę.
-No, ok, ok...-odpowiedziała jego siostra. Andrew był cicho.
Już miałem odpalać silnik, lecz zatrzymał nas jakiś facet w garniaku, który machał, byśmy stanęli. Wyszedłem z samochodu i podszedłem, by zapytać, o co chodzi. 
-Mógłbym na chwilę małego?-wskazał na siedzącego z tyłu Biersacka. Zapowiada się  niezła kłótnia. 

~~~~
I oto jest, rozdział 7. Jeśli czytasz, to skomentuj! Nawet z anonima, tylko się podpisz! Dodałam obserwatorów, więc można klikać.
Na początku było tyle komentarzy, a teraz ledwo 2.
więc, jeśli chcecie kolejny rozdział, muszą być 4 komentarze.
Da się zrobić?

4 komentarze:

  1. Dlaczego to zdjęcie z Metalicą mnie rozpierdoliło? XDDD
    Niezła kłótnia, facet w garniaku CO...
    "Tekst jest masakryczny, linia melodyczna jak wyciągnięta z dupy psa!"
    ten pocisk :')
    Czekam na next ^------------------------------^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S
      Jak chcesz żeby komentowali z anonima to wiesz... ustaw taką możliwość :D

      Usuń
  2. Myślałam, że im się spodoba, a tu kurwa takie coś?! Pojebało ich do reszty?!
    Jakbym ja była menagerem, to od razu bym ich wzięła!
    Mam nadzieję, że ten facio na końcu dobrze ich przyjął :3
    Czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rodział!
    Nieźle się przy nim uśmiałam :D
    Weny i czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń