niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 3 + Powracam!

Tak na początek przepraszam, za miesięczną przerwę, lecz ostatnio miałam masę nauki + na feriach brak internetu. Mam nadzieję, że jeszcze nie zapomnieliście o tym blogu i zapraszam do 3 rozdziału!

2 dni później 
Andrew Biersack 


Wstałem o 5:00 i z trudem wygrzebałem się z łóżka. Przebrałem się, umyłem zęby i rzeczy, których jeszcze nie spakowałem wrzuciłem do walizki. Pościeliłem pościel oraz zasłoniłem rolety w pokoju, następnie z niego wyszedłem by coś zjeść. Pierwszą lepszą kromkę chleba postawiłem na stole i sięgnąłem do lodówki po masło i ser. Rozsmarowałem produkt na pieczywie i złożyłem kanapkę w całość. Następnie powoli i niechętnie jadłem przygotowane przeze mnie "arcydzieło". Nigdy nie lubiłem jeść, jednak wiem, że muszę to robić, by żyć dalej. Tak samo mam z piciem, jak byłem w podstawówce wylądowałem w szpitalu z odwodnieniem. Taka ze mnie pokraka, no ale trudno. Gdy (nareszcie) pozbyłem się śniadania wygramoliłem się na górę po walizki. Obie udało mi się za jednym razem znieść z pokoju na korytarz w dolnej części domu. Wcześniej przygotowany list położyłem na blacie w kuchni i zamknąłem drzwi wejściowe. "Żegnam"-to były moje ostatnie słowa wypowiedziane po cichu, z lekkim smutkiem i lękiem lecz, i wiarą, że w końcu może być lepiej.

Kilka godzin później
Amy Biersack

Wstałam dziś trochę później, ponieważ wzięłam sobie zwolnienie w pracy. Chciałam jechać do lekarza z mamą, gdyż coraz gorzej się czuje. Szkoda mi starszych ludzi, dosyć, że mają mniej siły najczęściej chorują. Ubrałam się i zeszłam na dół, do kuchni. Zdziwiłam się, że nie ma tam Andy'ego, ponieważ o tej porze powinien szykować się do szkoły. Może wcześniej wyszedł, albo zaspał? Nie wiem, na razie w planach mam w końcu coś zjeść, bo zaraz umrę z głodu. Lecz zauważyłam na blacie jakiś świstek papieru, na nim było coś napisane, więc od razu wzięłam się za czytanie:

Drodzy rodzice,

Ja już tak nie mogę. Nie dam rady, wszystko mnie przerasta. W naszym małym miasteczku, pełnym rasistów, nietolerancyjnych i krytycznych ludzi, nie ma miejsca dla mnie. Nie mam ŻADNYCH przyjaciół oprócz Was i Jake'a, który chciał wyjechać i to już zrobił. Nawet rodzina uważa mnie za chłopca, który jest problemem dla wszystkich. Wam też sprawiam problem, nie wywiniecie się od prawdy. Jestem jedną wielką karykaturą, która cała na czarno przemieszcza się po świecie i nie może znaleźć swojego miejsca. Właśnie dlatego chcę wylecieć do Los Angeles. Rozpocząć nowe życie, poczuć się kochanym, docenianym i tolerowanym. Proszę, nie szukajcie mnie. Mam pieniądze, wystarczą mi na jakiś miesiąc, lecz potem proszę, przesyłajcie mi co miesiąc jakąś niedużą kwotę. Niewiele potrzebuję, by przetrwać. Gdy już to będziecie czytać, będę daleko stąd. Dlatego przepraszam, że sprawiałem Wam taki wielki problem.
Całuję, Andy

Po przeczytaniu tego listu jak strzała poleciałam do pokoju syna. Otworzyłam drzwi. Nie było go tam. Przepatrzyłam szafę, półki, pusto. Z łazienki zniknęły jego rzeczy. Jedyne, co mogłam teraz zrobić, to rzucić się na łóżko i gorzko płakać.
-Przepraszam Cię, Andy-wytarłam łzy- Przepraszam, że miałeś takie okropne chwile w życiu, że Cię nie wspieraliśmy i nie zwracaliśmy zbyt wielkiej uwagi na to, że byłeś nieszczęśliwy.

W tym samym czasie
Andy Biersack


Zaraz po wylądowaniu wszyscy zaczęliśmy klaskać pilotowi za szczęśliwie sprawowany lot. Gdy ludzie już wychodzili powoli z samolotu ubrałem na siebie kurtkę oraz przeciągnąłem się. Podekscytowany czekałem, gdy to ja wyjdę z maszyny i poczuję zapach Los Angeles. Zapach sukcesu i sławy. W końcu udało mi się z niej wydostać, lecz za bardzo nie wiedziałem, gdzie się kierować. Wyciągnąłem z kieszeni mapę miasta i szukałem jakiegoś pensjonatu w pobliżu lotniska. Gdy znalazłem, wsiadłem do wcześniej zamówionej taxówki.
Po 20 minutach jazdy zapłaciłem kierowcy i wysiadłem z samochodu. Szybko znalazłem się w recepcji i zapytałem o wolny pokój. Niestety żadnego nie było. byłem trochę wkurzony, jednak to nie koniec świata. Zapytałem się jeszcze, czy w pobliżu nie ma jakiegoś domu mieszkalnego. Recepcjonistka podała mi adresy dwóch hoteli, a ponieważ było niedaleko postanowiłem iść piechotą. 
Czy by to nie byłaby ironia, że w ż a d n y m z miejsc, w których można zamieszkać w pobliżu nie byłoby miejsc? Owszem, to ironia. Lecz tak niestety jest. Trochę dziwne, ale cóż. Już robi się ciemno, a ja nie mam gdzie się podziać. Zaczynam żałować tego wyjazdu. Co ja teraz zrobię?

Później 
Chris Biersack
-Chris!-usłyszałem zapłakany głos małżonki
-Co się stało?-zdziwiłem się
-Coś okropnego-sięgnęła po chusteczkę i wytarła nos-Nie uwierzysz
-Szybko mów, bo zaczynam się niepokoić-objąłem Amy ramieniem-A gdzie mały Andrew?
-Właśnie w tym problem-pokazała mi jakiś list. Przeczytałem go i nie moglem uwierzyć własnym oczom
-Jak to! Tak nie może być! przecież on nie ma jeszcze 18 lat!- Chodziłem po pokoju zdenerwowany, a moja żona cały czas płakała
-Co zrobimy?
-Daj telefon, zadzwonię do Jake'a. Przecież za nim poleciał.

*Rozmowa telefoniczna*

-Halo?
-Pitts! Jak dobrze, że odebrałeś!
-Co się stało, panie Biersack?
Opowiedziałem mu wszystko razem z tym, że wieczorem dziwnie się zachowywał, o historii z tym listem i o tym, że Andy może być właśnie niedaleko niego.
-ŻE CO?!-krzyknął zdenerwowany gitarzysta-JAK TO JEST TERAZ W LA?!
-Sami nie mogliśmy uwierzyć-podrapałem się z tyłu głowy
-Idę go szukać. Skoro leciał tym samym samolotem co ja, nie powinien być daleko, ponieważ wylądowaliśmy 2 godziny temu
-Jesteś pewien, że Ci się uda? Wiesz, to jest duże miasto i to dla Ciebie tylko uczeń.. Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz
-Ale ja chcę! A teraz nie marnujmy czasu!- Po tych słowach się rozłączył.

Chwilę potem
Jake Pitts

Nie mogłem uwierzyć, jak głupi jest ten chłopak. Wylecieć samemu, do nieznanego miasta w tak młodym wieku + Bez zapewnionego noclegu? Chyba go coś popierdoliło! 
Zdenerwowany wyleciałem jak petarda z mojego mieszkania i biegłem przez ulice Los Angeles. Mijałem wychudzonych, ludzi na wózkach przez nadwagę, czarnych, białych, turystów, tubylców, lecz małego Biersacka już nie. Stanąłem w miejscu, by odsapnąć i zastanowić się, gdzie taki nastolatek mógłby się wybrać. Wchodziłem do pensjonatów, hoteli, lecz jego nadal nie znalazłem. Wkurzony jak nigdy skierowałem się w stronę parku. To był dobry pomysł. Od razu poznałem twarz Andrewa. Spał na ławce niedaleko fontanny, a obok niego były dwie walizki. Cieszyłem się, że znalazłem go tak szybko, jednak nie uśmiechało mi to, że młody był teraz kilkaset kilometrów od domu rodzinnego. Postanowiłem go obudzić.
-Jake, co ty tu robisz..?-zapytał ziewając
-Raczej to pytanie skieruję do Ciebie-pociągnąłem go za koszulkę-A teraz, idziesz ze mną.
W drodze powrotnej oboje milczeliśmy. Raz na jakiś czas spoglądałem na niego ukradkiem, a on na mnie, jednak utrzymywaliśmy ciszę. Po 10 minutach dotarliśmy do mojego mieszkania. Kazałem mu się rozgościć, a ja już chciałem dzwonić do jego rodziców, gdy zauważyłem jakąś zapisaną kartkę papieru wystającą z najmniejszej kieszeni walizki chłopca. Na środku pisało "Knives and pens".
-Co to jest?-zapytałem zaciekawiony.

 

4 komentarze:

  1. Nie, nie, nie, nie, nie, dlaczego w takim momencie?
    Mogłaś choć jeszcze taki malutki kawałek dać
    Taki tyci tyci
    I co teraz?
    Będę myśleć o tym cały dzień
    Na lekcjach ne będę mogła się skupić
    Co ja teraz pocznę?
    W sumie to.... nic
    Czekam na next'a i wen życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymusiłaś ode mnie ten jebany komentarz to masz
    No fajne no co mam Ci powiedzieć
    Masz talent i to mnie wkurwia
    Ehh
    CHAAAAAAMSKAAAAA REEEEEKLAAAAAMAAAAA
    ZAPRASZAM DO MNIE
    HAHAHA
    A TOBIE JAK TO PRZESZKADZA ELCIU LIŻ CHRISOWI KUTASA
    my-psychic-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. KOMENTARZ
    TAK WIĘC NO TO NIE LUBIĘ BVB ALE TY MASZ TALENT ZAZDRO CHWILA CO... NIE
    FAJNY ROZDZIAŁ NIE PYTAJ MNIE NIE ZNAM SIĘ
    ALE CAŁY CZYTAŁAM I BĄDŹ DUMNA KC NARCZIK

    OdpowiedzUsuń
  4. I się doczekałam:D Rozdział świetny, Andy jednak uciekł.Dobrze, że nic mu się nie stało. I Jake zobaczył Kinves and Pens :3 Ciekawe, czy za niedługo pojawi się kolejny członek zespołu. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń