niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 11

ASH I ANDY NIE SĄ W TEJ SAMEJ KLASIE! Już wyjaśniam, zapomniałam na początku xd Purdy robi praktyki czy jak to tam w klasie Andsa. Był w ławce, ponieważ wtedy pani im coś tłumaczyła.

Andy Biersack

Chciałem się wycofać i po cichu wyjść z sali konferencyjnej, lecz gdy próbowałem to zrobić Ashley mnie zauważył i korzystając z zamieszania, przyparł do ściany. Nienawidzę chuja, ale kogo to obchodzi?
-Rodzice wiedzą o twojej małej przeprowadzce?-popatrzył się na mnie drwiąco.
Chciałem coś odpowiedzieć, ale reszta nas zauważyła. Ash uratował sytuację i coś im na ściemniał, a mnie czekała miła pogadanka z jakąś starą babą i wokalistą oraz gitarzystą Metallicy. Nieźle się ustawiłem, nie ma co. Niechętnie podszedłem do matki James'a i zacząłem rozmowę.
-Przepraszam za to...Szukałem koleżanki-W tej chwili Juliet tylko żałośnie na mnie popatrzyła i wróciła do rozmowy z wokalistą. Zaraz, to oni ze sobą rozmawiają?!
-Co ty młodzieńcze sobie myślisz!-Gdyby wzrok umiał zabijać, dawno bym leżał trupem-Podglądać dziewczyny! I jeszcze seniorów! Nie wychowali Cię?! Jak widać w tym wieku dżentelmena ze świecą szukać!
Trochę mnie to rozbawiło i z trudem powstrzymywałem się od śmiechu. Myślałem, że mi Hetfield coś uszkodzi, a jednak musiałem wysłuchiwać tylko gadanie jego matki. Diabeł nie taki straszny, jak go malują. 
Kobieta zdenerwowana zatrzasnęła drzwi i wyszła z pomieszczenia, a za nią powlókł się jej syn. Pożegnał się jeszcze z każdym oprócz mnie. Posłał mi groźne spojrzenie i wrócił do matki. 




Juliet Ferguson 

 Gdy tylko James zamknął za sobą drzwi podszedł do mnie ten siostrzeniec Gilberta, nie wiem jak mu tam. Wyglądał na trochę starszego ode mnie. Miał długie, czarne włosy, brązowe oczy i szczupłą sylwetkę. Zalatywało mi Pocahontas....
-Hej, jestem Ashley-chłopak oparł się o ścianę.
-Spierdalaj-Popatrzyłam na niego drwiąco i chciałam odejść, lecz mnie zatrzymał, przez co wylałam kubek z herbatą na swoją sukienkę.-Co robisz idioto!
-Porozmawiajmy-Schował ręce do kieszeni-Chodź na korytarz.
Nie chciałam, by mnie męczył, więc zgodziłam się. Jinxx'owi powiedziałam, że idę do toalety i zaraz wracam. Po chwili znajdowaliśmy się w wcześniej wymienionym pomieszczeniu. Próbowałam zmyć napój papierem i wodą, lecz było jeszcze gorzej. Zdenerwowana kazałam mu przejść do rzeczy.
-Co tu robi emosek?-zapytał.
-Kto?-zdziwiłam się.
-No Biersack-wzruszył ramionami-Robiłem praktyki w jego klasie.
-Rozwija karierę, a tobie nic do tego!-Wtedy przypomniałam sobie, że jesteśmy skłóceni. Wykorzystałam sytuację, by odegrać się na Andy'm..-Producent go wyśmiał, a ten zrobił aferę. 
-Tnie się nadal?-zapytał zaciekawiony.
-No, a jak-zaśmiałam się. To nie była prawda. Biersack nigdy się nie ciął, tylko, ponieważ miał styl podobny do emo, wszyscy myśleli, że to robi. 
-Zwierza ci się?-Jak widać, sam był rozbawiony.
-Kiedyś mi coś mówił o swojej rodzinie i miejscu zamieszkania, tyle-zmieniłam postawę, bo było mi niewygodnie-Pewnie ciekawy jesteś, skąd wiem, że się okalecza. Widziałam w jego łazience zakrwawioną żyletkę, myślę, ze to nie od golenia.
-Gdyby on miał jeszcze co golić-oboje wybuchnęliśmy śmiechem-Dobra, wracajmy.
Po tych słowach właśnie tak zrobiliśmy. Ash nie był taki zły, jak z opowiadań Andsa. Przynajmniej tak mi się wydaję. Gdy weszliśmy do sali konferencyjnej wszystkie spojrzenia były skierowane na naszą dwójkę. Andrew podszedł do mnie, zmierzył wzrokiem od góry do dołu i zaczął przesłuchanie. Co ja takiego zrobiłam? Tylko wyszłam porozmawiać z nowym członkiem zespołu.
-Czemu z nim poszłaś?!-Był naprawdę wkurzony.
-Nie decydujesz, co mam robić.-Chciałam pójść do brata, lecz ten mnie zatrzymał. Kolejny.
-Ja Cię tylko ostrzegam. Ashley to zły człowiek.-Mówił to bardzo poważnie, a ja zaczęłam się śmiać.
-A co, może nie chciał Ci pożyczyć czegoś ostrego?-W tej chwili zamilkł. Odszedł do Jake'a, zostawiając mnie samą. Zrozumiałam, że go tym uraziłam. Ale co miałam teraz zrobić?! Przyznać się, że naściemniałam Purdy'emu?! Nigdy.

W drodze powrotnej tylko Jake i Jinxx kipieli radością. Cały czas żartowali i się śmiali. Lecz ja i Andy siedzieliśmy cicho, jak mysz po miotłą. Mój kochany braciszek ani jego kolega nawet nie zauważyli, że jest z nami coś nie tak. Puścili w radiu jakąś tam płytę Kiss i podśpiewywali. Próbowałam ich uciszyć, ale się nie dało! Co im Gilbert nagadał, że są tak szczęśliwi? Postanowiłam się zapytać.
-"Knives and pens" ma już 10000 wyświetleń!-oznajmił ucieszony Pitts.
-I to jest powód waszej radości?-Zmierzyłam ich wzrokiem.
-Tak-odpowiedzieli chórem i wrócili do śpiewania. Jeremy, proszę, naucz się, zanim coś zaczniesz robić...


Gdy w końcu chłopcy odwieźli mnie do domu postanowiłam zaszyć się w swoim pokoju. Włączyć muzykę i przeglądać Facebooka, popijając herbatą. Ooo tak. Ale oczywiście u mnie tak się nie da. Ktoś zadzwonił do drzwi, a ponieważ byłam sama w domu otworzyć musiałam ja. W pośpiechu, by mieć więcej czasu dla siebie podeszłam do wejścia. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Ashley. Skąd on miał mój adres?! nie zdążyłam zapytać, bo do razu zaczął mówić. 
-Uprzedzam, twój adres dał mi Jeremy-uśmiechnął się-Mam propozycję. Pójdziemy gdzieś? Mamy razem pracować, więc może się trochę poznamy?
-Nie lubię mówić o sobie.
-To ja będę opowiadał. No, zgódź się! Przecież to nie jest propozycja seksu-zaśmiał się i poruszył brwiami.
-Mam taką nadzieję. To czekaj, ogarnę się-Po tych słowach poszłam do łazienki, by poprawić makijaż.


Więc o to kolejny rozdział. Zaczęłam go we wtorek, jednak kompletnie nie miałam weny i dokończyłam dzisiaj. Kto czyta komentuje!

3 komentarze:

  1. Z Juliet suka.
    Z Asha suka...XD
    Będzie seks? XDD
    Dobra, nic.
    Dziwny ten rozdział, ale fajny.
    Taki krótki kom i spierdalaj

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam i skończyłam czytać wszystkie rozdziały wczoraj. To. Jest. Mega. Ale pewnie już to wiesz ;) dawno się tak nie tarzałam ze śmiechu...
    Pisz, pisz! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia jak zawsze seksi XD
    Rozdział jest spoko.
    A teraz żegnam idę oglądać moją lekture,,,,,,,,,,,,,,,,,

    OdpowiedzUsuń