poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 1


Andy Biersack

Gdy tylko skończyłem to piekło, zwane popularnie szkołą, od razu ubrałem moją (oczywiście czarną) kurtkę i szybkim krokiem wyszedłem z budynku. Po chwili znajdowałem się na przystanku, skąd dojechałem spokojnie pod sam dom. Ku mojemu zdziwieniu obyło się bez obraźliwych komentarzy na mój widok. Szkoda, bo przygotowałem już nawet przemowę. Otworzyłem drzwi i wszedłem do mieszkania. Ściągnąłem z siebie kurtkę oraz buty. Przywitałem się w rodzicami, co skutkowało kolejną pogawędką. Lubię rozmawiać z tatą, on zawsze wie co powiedzieć w każdej sytuacji. Jednak czasem przesadzał. 
-Jak tam w szkole?-zapytał tata, popijając herbatę-Jakaś ocena?
Oczywiście nie chciałem sprawiać rodzicom problemu i nie przyznałem się do uwagi. Przecież to nie moja wina, że Purdy znowu zaczynał!
-Dobrze-usiadłem przy stole w kuchni-co na obiad?
W tej chwili poczułem zapach spalonych ziemniaków. Mama podbiegła szybko do kuchenki i zmniejszyła ogień. Mam po prostu świetne wyczucie czasu, bardzo. 
-Sama ryba wystarczy?-uśmiechnęła się 
-Czyli kolejny dzień bez normalnego jedzenia?-rozczarowałem się
-Synku, wiesz, że się staram-zdjęła fartuch-jednak nie jestem taką świetną kucharką. No już, ryba się sama nie zje!
Po jakże "sytym" obiedzie chciałem udać się do mojej sypialni, by odrobić lekcje i posłuchać muzyki. Jednak się nie udało. Tata zauważył dziurę w moich spodniach na kolanie. Pięknie. Znowu osądzą mnie o kłamstwo.
-Czekaj, Andrew-podszedł do mnie-co tym razem Ci zrobili?
-Nic się nie stało-uśmiechnąłem się ironicznie i jakoś udało mi się skończyć tą jakże krótką rozmowę ucieczką do pokoju.
Usiadłem na łóżku i włączyłem na fulla w słuchawkach jedną z piosenek zespołu Kiss. Ich muzyka zawsze pomaga mi się odłączyć od świata rzeczywistego i trochę pomarzyć o własnej karierze, o tym, że... kiedyś ludzie przestaną się ze mnie nabijać. 


Jake Pitts

-Jak tam młody?-zapytałem Biersacka.
Nie odpowiadał. Leżał jak.. zahipnotyzowany. Podszedłem do niego i wyciągnąłem słuchawki z jego uszu. Otrząsnął się jak po oblaniu zimną wodą. Wcale mu tego nigdy nie zrobiłem, wcale...
-Jak tam młody?-powtórzyłem pytanie
-A no tak.. sorry-podrapał się za głową- zapomniałem o dzisiejszej lekcji.
-Ty zawsze zapominasz-usiadłem przy jego biurku-No już, bierz gitarę i zaczynamy!
Andy zrobił tak jak kazałem. Po chwili zaczęliśmy ćwiczyć.

Po godzinie odłożyliśmy instrumenty. Pożegnałem się z chłopcem i zszedłem na dół. Jednak zatrzymał mnie ojciec Andy'ego.
-Czy mój syn Ci coś mówił?-zapytał
-Serio, nie wiedziałem, że to twój syn.
-Ja na poważnie...-rozczarowany popatrzył na mnie
-Nie, nic nie mówił. Ale wy wiecie, że musicie znaleźć nowego nauczyciela?
-No tak, wiemy. Wyjeżdżasz do Los Angeles-Pan Biersack wypuścił powietrze z ust-Nie znasz nikogo, kto mógłby Cię zastąpić?
-Moi znajomi to wirtuozi muzyki klasycznej-zaśmiałem się-Przykro mi, musicie szukać dalej.
Po tych słowach skierowałem się ku drzwiom. Pożegnałem się z rodziną i wyszedłem z mieszkania. Szkoda mi ich było, ale czas rozpocząć nowe życie i kto wie, może wielką karierę. 
 
Andy Biersack

A więc.. Jake wyjeżdża! Czemu mi o tym nie powiedział? Myślałem, że chociaż on mnie nigdy nie zostawi. Kochałem go jak starszego brata, którego nigdy nie miałem. A teraz zostawia mnie od tak i jeszcze będzie dzielić nas tyle kilometrów!
Czasem żałuję, że moje ściany w domu są takie świetne i słychać każdy szmer z dołu. Teraz pewnie rodzice załatwią mi jakiegoś drętwego faceta, który będzie krzyczał i krytykował mój styl. Tylko tego mi brakuje!
Postanowiłem zejść do rodziców. Ojciec siedział w salonie i rozmawiał z kolegą z pracy. Mama w kuchni słuchała radia i piła kawę. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę.
-Czemu nie powiedzieliście mi, że Jake wyjeżdża?!-zdenerwowany aż krzyknąłem
-Nie chcieliśmy, byś był smutny-odpowiedziała
-Ale...-wstrzymałem się
-Ale?-zapytał tata, który zakończył rozmowę ze znajomym
-Kto teraz będzie mnie uczył? Sam sobie nie poradzę. Dobrze wiecie, że nie jestem samoukiem.
-Znajdziemy Ci nowego nauczyciela, spokojnie. Z resztą i tak słyszałeś naszą rozmowę.
 Nie wiedziałem co więcej powiedzieć, więc udałem się do pokoju. To jeden z najgorszych dni w moim życiu. Już wolałem te, w których Ash mnie upokarzał przed całą szkołą. A no tak.. robi to prawie codziennie. Już jestem na to odporny. 
Usiadłem przy biurku i zacząłem dokańczać piosenkę. Tak, Andy pisze piosenki. Jakoś nigdy nie miałem czasu jej dokończyć. 
-"Knives and pens"-pomyślałem i zapisałem tytuł mojego nowego dzieła.

~~~

A więc na początek dziękuję za te 5 komentarzy pod prologiem, nie spodziewałam się aż tylu.
Wiem, nudne, ale potem akcja się rozwinie.
~Elise

6 komentarzy:

  1. JAKIE NUDNE?! I CZY JA CI MÓWIŁAM, ŻE KOCHAM OPOWIADANIA, GDZIE ANDY JEST W SZKOLE?!! KOOOOCHAM, NO I JAKE <3333333
    PISZ SZYBKO KOLEJNY:
    heart-of-fire-story.blogspot.com
    your-my-sweet-blasphemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 1:Nie lubię Cię bo piszesz lepiej ode mnie.
    Po 2:Dostaniesz za to opierdol na GG.
    Po 3:Jakie nudne sama jesteś nudna.
    Po 4:Jeśli do końca tego tygodnia nie będzie rozdziału to żegnaj się z życiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tak:
    WSZYSCY WIEDZĄ, ŻE NIE MOJE KLIMATY, NIE? XDD
    No ale ładnie piszesz, lepiej niż pisałaś o Violce xdd <3 :D
    Elcia taka szpanerka na końcu się podpisała uuu wooow auuu*0*
    Wicia, ty też pięknie piszesz słoneczko *-*
    Nie no podoba mi się :3

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba pierwszy blog, który nie jest Bennodą, a który pokochałam od razu. Super kochana, we mnie już masz stałego czytelnika <3 Czekam prędko na więcej i dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, Jake nauczycielem Andy'ego :3 Tylko szkoda,że musi wyjechać. Mam nadzieję, że Andy potadzi sobie w szkole, pomimo wszystkich sprzeciwnosci losu jakie go tam spotykają.W końcu to silny chłop jest :) A Ash ty chuju masz być miły, bo za kilka lat będziecie grali w zespole, jako najlepsi przyjaciele

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... to jest świetne *-*

    OdpowiedzUsuń