Lecz ten nie zareagował. Stał z miną 'zabiję Cię dziwko' i patrzył raz na mnie, raz na Ashley'a.
-Kto to?-zapytał Purdy tak, by Mark również to słyszał.
-Mój chłopak-Gdy to powiedziałam wciąż oszołomiona, brunet lekko się zdziwił i poprawił szybkim ruchem włosy. Hmm, mogłam mu wcześniej powiedzieć.
-Były, Juliet.-Mój "były" podszedł od mnie i spoliczkował mnie. Ledwo udawało mi się powstrzymać łzy-Były.
Ash przyparł Mark'a do ściany i groził mu, że zadzwoni po policje, nie traktuje się tak dziewczyn itp. A ja, Juliet Ferguson, trzymałam dłoń na miejscu, gdzie chłopak mnie spoliczkował płacząc.
-Nawet nie zapytasz, kto to jest?-Zrywa ze mną, bo widział mnie z innym facetem... aha. Jestem mądra, że dopiero teraz go zapytałam.
-Gdyby Ci na mnie zależało, nie poszłabyś z nim gdziekolwiek-Zmierzył wzrokiem Ashley'a, a potem tak po prostu odszedł.
-Świnia!-Krzyknęłam w jego stronę, a potem usiadłam przy ścianie.
-Juliet....-Zaczął Ash. Po jego minie było widać, że nie wie co powiedzieć-Nie bój się. Znajdziesz lepszego. Znowu kogoś pokochasz. Pewnie Ci na nim zależało, ale...
-Nie-przerwałam mu-Nie zależało mi na nim. Nie kochałam go. Tylko na początku.-Wytarłam nos.
-Co? To dlaczego nie cieszysz się z zerwania?-W sumie, mogę mu powiedzieć, nie mam nic do stracenia. Purdy powinien wiedzieć.
-Bo gdybym z nim zerwała, nie miałabym życia w szkole-odparłam obojętnie-Reszty nie musisz wiedzieć.
-Wystarczy-Wstał z ziemi-Choć mam nadzieję, że kiedyś mi powiesz.
-Możliwe-Również wstałam. To.. idziemy na próbę?-Nie chciałam już myśleć o Mark'u. Najlepiej, gdybyśmy jak najszybciej wyszli z tego budynku. Zastanawiało mnie jednak, dlaczego wrócił tak szybko z Londynu. Miał być tam jeszcze przez kilka dni...
-Idziemy-Po jego słowach zeszliśmy na klatkę schodową.
Andy Biersack
Chodziłem po naszej sali do prób zdenerwowany. Gdzie do cholery podziała się Juliet i ten debil Ash? Jeśli on jej coś zrobił, to go zabiję, przysięgam. Jednak jeśli ona mu coś zrobiła, to mogę oddawać jej moją pensję. Jinxx rozmawiał z kimś przez telefon, a Jake i Gilbert wprowadzał zmiany w linii melodycznej Knives and Pens. Bo nie może być, jak Andy napisał piosenkę, to oczywiste. W końcu drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wpadła zdyszana zaginiona dwójka. Cały czas się śmiali i żartowali. Próbując utrzymać normalny wyraz twarzy podszedłem do Juliet i się przywitałem. Niechętnie mi odpowiedziała, a potem wróciła do rozmowy z Purdy'm. Z nim nawet nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu wzrokowego. Jak mnie koleś wkurwia. Zniszczył mi życie w Cinncinati, a teraz wchodzi z butami do mojej kariery kurwa mać. Z resztą nie rozumiem laski, przecież on jest od niej starszy o 6 lat! Gdybym ich nie znał i zobaczył na ulicy, oskarżyłbym Ash'a o pedofilie. Co ja bym dał, by go nie znać...W tej chwili podeszli do mnie Jake i Philip, do których dołączył Jeremy. Nie zwracałem uwagi na radosną dwójkę.
-Poprawiliśmy linię melodyczną do utworu-Wyszczerzył się Pitts.-Posłuchajcie.
Następnie gitarzysta włączył nową wersję piosenki. Nawet nie zdążyłem usłyszeć mojego głosu w pierwszej zwrotce, ponieważ Ashley wybuchnął niekontrolowanym śmiechem..
-O co Ci chodzi?-zapytałem go, a ten nadal zwijał się ze śmiechu. Gdy przestał popatrzył się na mnie żałośnie i zaczął mówić.
-Jak to o co?-zaśmiał się krótko-Czy ty siebie słyszysz? Już matka Hetfield'a lepiej śpiewa!
-Akurat Andy mógł usłyszeć jej głos-wtrąciła się siostra Jinxx'a-Tylko jak na niego krzyczy.
Miałem dość. Nie miałem zamiaru dłużej być z nimi w tym pomieszczeniu. Wyszedłem na korytarz. Gdy szedłem słyszałem jeszcze głos Purdy'ego, jak mówił, że idę się popłakać i pociąć.
Zamknąłem drzwi i stałem w miejscu. Juliet po raz kolejny pomogła w wyśmiewaniu mnie. Zacząłem się zastanawiać czy dobrze zrobiłem mówiąc jej tyle o sobie? Wcześniej przeprosiła lecz zrobiła to znowu.
Gdy chciałem wejść tam znowu i wygarnąć jej wszystko, zatrzymało mnie kogoś wołanie.
-Andy!-Kobieta podleciała do mnie i mocno przytuliła.
-Mama?-Ehh no tak, dziś kończy się mój tydzień w Los Angeles...
Juliet Ferguson
Biersack wyleciał jak strzała z sali konferencyjnej, a my z Ash'em turlaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Przyglądali mi się Jinxx i Jake. Gilbert zabijał wzrokiem Purdy'ego, po czym wziął go na słówko. Ja po ataku śmiechu siedziałam spokojnie i już chciałam wyjmować telefon, by sprawdzić FB lecz Jeremy pociągnął mnie za rękę. Już myślałam, że oszczędzą mi kazania.
-Co masz mi do powiedzenia?-zapytał mój brat krzyżując ręce.
-Ale o co ci chodzi?
-Po raz kolejny sprawiłaś Andy'emu przykrość-zatrzymał się, jakby nie był pewien co dalej powiedzieć-Chcesz, by tak Cię zapamiętał?
-Jak to zapamiętał?-Nie wiedziałam o co mu chodzi. Tak, jakby znał jego datę śmierci....
-Zastanów się.-Jinxx był poważny-Co się stało tydzień temu?
Chwilę się zastanawiałam, po czym odpowiedziałam.
-Andy przyleciał do Los Angeles.
-A dlaczego nie chciał iść na przesłuchanie?
W momencie zrozumiałam o co chodziło cały czas Ferguson'owi. Wyleciałam jak poparzona z pomieszczenia i szukałam wzrokiem Biersack'a po korytarzu. Ani żywej duszy. Wtedy usłyszałam jakąś kobietę wymawiającą jego imię. Głos słychać było z końca korytarzu, obok schodów. Jak najszybciej biegłam przed siebie, a gdy widziałam już twarz bruneta, zawołałam.
-Ty nie możesz wyjechać!
Rozdział w dialogach. tsaaa. Nie miałam czasu na dokończenie go wcześniej. Wybaczcie.